niedziela, 28 lutego 2010

terminy

nie wyrobiłam się z przeszywkami do końca lutego. po części z mojego wrodzonego lenistwa, po części z powodu zwolnienia i niedogodności z nim związanych.
przeszywka małżonka jest na ukończeniu - zostało mi tylko zszycie części, moja jest jeszcze w lesie.
za to zaczęłam jakiś czas temu wyszywanie małżonkowej jałmużniczki w barwach i wzorach bardziej burgundzkich - jestem mniej więcej w połowie pracy i muszę stwierdzić, że wychodzi całkiem sympatycznie.

pochwa do małżonkowego miecza (jakby to dwuznacznie nie zabrzmiało) jest przecudna.
niniejszym reklamuję pracownię Morgana!



wróciłam do pracy:]
małżonek również, co bardzo mnie cieszy. opowieści z frontu są niesamowite:]

----------------------------------
mam bardzo mieszane uczucia dotyczące kolejnej, (to już się zaczyna robić nową, świecką tradycją), z trudem wzniecanej "zadymy" w chorągwi.

piątek, 19 lutego 2010

szycie z resztek

pikowanie przeszywek jest męczące. dziergam więc rozmaite bzdetki z resztek. w ten sposób mamy nowe kaptury:
 

wyszły nad podziw obszerne. małżonkowy jest szary,  wciągany przez głowę, na czerwonej bawełnianej podszewce.mój - niebieski, na lnie w kolorze ecru. będzie zapinany na srebrne guziczki (ostało mi się jeszcze kilka, na zdjęciu - kiepskim bardzo nie są jeszcze przyszyte),  oba szyte ze skrawków, całkowicie ręcznie.

drugi niebieski - też ze skrawków, też na lnie, też zapinany na srebrne guziczki i też całkowicie ręcznie uszyty jest do wzięcia (i trafi niedługo na allegro).

poniedziałek, 15 lutego 2010

nadreńska jałmużniczka

wynik pracy około 60 godzin. pierwszy projekt w pełni zrobiony na zwolnieniu.:] 
oczywiście całkowicie ręcznie.

 

wyszywana na płótnie, bawełnianymi nićmi.  podszewka lniana. zszyta lnianymi nićmi.
ręcznie plecione sznureczki i chwościki.

wymiary: razem z chwostami 22x12 cm, bez: 16x12cm.

niedziela, 7 lutego 2010

wyzwania rekonstrukcyjne

jak zawsze po wizycie Rity jestem zmotywowana do nowych wyzwań rekonstrukcyjnych. i jak zawsze, mój wrodzony leń, po kilku/kilkunastu dniach sie odezwie i ambitne plany odłożę na świętego Nigdy. dlatego postanowiłam je spisać, co by przy kolejnych wpisach na blogu, mieć motywację:]

najnowsze i chyba najambitniejsze wyzwanie, do zrealizowania na następny sezon: namiot.dwumasztowy, zwany podwójnym cyrkiem. o taki:



i żeby nie było zbyt łatwo, ma być lniany, zafarbowany na niebiesko, (albo biały z naszytymi niebieskimi wzmocnieniami na szwy) i uszyć go chcę w całości w ręku:] szatański plan.

mam teraz duży, świetny namiot, ale jest zrobiony z bawełny technicznej i uszyty maszynowo. zaczęłam co prawda wymieniać mu śledzie (z drewnianych na kute), ale patrząc perspektywicznie za dwa/trzy lata będzie za ciasny (już teraz łóżko, które zamówiłam, nie wejdzie), a dojdą nam do wyposażenia, mam nadzieję, kolejne meble.

gotowe rekonstrukcje mojego wymarzonego namiotu można znaleźć tutaj

  • jałmużniczka w barwach nadreńskiej jest juz na ukończeniu, zabrakło tylko białej muliny i muszę zrobić nowe zapasy.
  • purpiont ma już kartonowy wykrój, trzeba go jeszcze przetestować na bawełnie, zanim zacznę kroić lepsze materiały
  • biała cotehardie leży odłogiem, tak samo jak moje nowe
  • buty
  • przeszywanice powolutku nabierają kształtów.
zamówiłam też nowy hełm:]

sobota, 6 lutego 2010

robotnie

Odwiedzili nas dzisiaj goście z Trójmiasta i jakoś tak naturalnie wyszło, że oprócz rozmów zajmowałyśmy się robotami. Przepikowałam część rękawa przyszywki, Rita szyła kaptur. Było szalenie sympatycznie:] Mogę uznać, że moje zamarzenie się wypełniło:]

Dziękujemy za wizytę, zapraszamy ponownie:]