środa, 19 października 2011

szyję :]

królikarnia nabiera ilości:] poniżej karton z pozszywanymi już elementami trzynastu królików. zostaje mi je jeszcze wypchać, poskładać, ubrać i powyszywać twarze.


z nowości zaś, na specjalne zamówienie, biały niedźwiedź. (wysokość niemal długopisu, nie mam miarki żadnej pod ręką)




na razie tyle:]

niedziela, 16 października 2011

królikarnia

zapowiedziana królikarnia. będzie mnóstwo zdjęć, jak nigdy.:]. nadal nie najlepszych technicznie. korciło mnie dość mocno, by wklejać poszczególne króliki pojedynczo, każdego w oddzielnym poście. raz, że nabiłabym licznik (po co?), dwa, że nie mogłam zdecydować się, którego pokazać najpierw.

królikarnia powstała na zamówienia. większość, mojej nieocenionej Marzenki, jeden dla Pauliny. Wszystkie są tildowate, każdy niepowtarzalny i wykonany ręcznie.

z notatek technicznych- szwy konstrukcyjne ciał i odzieży - maszynowo, wykończenia i detale ręcznie.

no to zaczynam prezentację:D

Franciszka



Franciszka w bawełnianej sukience w kratkę, kremowe koronki. poniżej detale. co by jej nie było zimno wyposażyłam ją w lniane pantalonki.




Stefan


w nieco szkockim stylu, ma ogon!


Urszula


siostra Stefana, utrzymana w tym samym, wyspiarskim klimacie. ona też ma pantalonki


Eve


anielica Eve, jeszcze bez skrzydeł. miałam z nią najwięcej kłopotu. koniec końców, suknię Eve zrobiłam z resztek atłasu i koronek z mojej sukni ślubnej. skrzydła Eve będą z piór, w zamierzeniu mają być lekkie i delikatne.



Ruta



Lady Ruta. ona też ma pantalonki:] uwielbiam szyć pantalonki. Rutowe są z aksamitu, wykończone koronką. suknia z aksamitu i szyfonu. była dość kłopotliwa.

królikarnia zajęła mi w sumie półtora tygodnia, bardzo powolnej i niespiesznej pracy. gdybym miała więcej zapału, uwinęłabym się ze wszystkimi w kilka dni. 


sobota, 15 października 2011

nowe szaleństwo

dopadło mnie nowe szaleństwo. o takie:


:]

piątek, 14 października 2011

L4

po moim magicznym wypadku przy pracy (skręciłam kolano ucząc grać w klasy) dostałam kolejne 4 tygodnie L4. w sumie już 8. ortopeda widzi niestabilności stawu i uszkodzone więzadła. coś nie tak z łąkotką i parę innych bonusów. dźgam się heparyną (jeszcze tylko 35:]), noszę ortezę i mam się zbytnio nie przemieszczać.

a skoro się nie przemieszczam kończyna mi się w kolanie nie zgina mam kłopoty z przędzeniem na kołowrotku, nie pojadę na kurs do Łucznicy ani na koncert the baseballs do stolicy. z szyciem na maszynie też jest nie do końca wygodnie, ale udaje mi się ten problem obchodzić.

żeby mi się nie nudziło moja nieoceniona Marzenka:] podrzuciła mi kilka fajnych zamówień. stąd powstaje królikarnia tildowa. (zdjęcia i opisy królików wkleję jak tylko je poubieram i zrobię twarze, na razie wyglądają dość dziwnie) oraz plany na nowe dziergadła. dziś dotarła ostatnia porcja zamówionych włóczek:]

Marzenka wybrała sobie przezacną i w ogóle fantastyczną fioletową mieszankę merynosa i jedwabiu z Zagrody. włóczka jest boska:] będzie z niej estończyk, mam tylko małą zagwozdkę jakiego rozmiaru druty użyć 3 czy 4 czy 5?


ja z kolei wierna kauni/aade wypatrzyłam u mojego ulubionego sprzedawcy na ebay kilka bardzo atrakcyjnych aukcji.


220 g, grubość 8/2 (400m/100g)

orange-brown, 200g, grubość 8/2 (400m/100g)

nie mam jeszcze pojęcia co z nich zrobię.

teraz zaś poluje na jakiś ładny melanż niebieskości, na kolejne skarpety:]

wtorek, 11 października 2011

kolejne candy

bardzo zacne. o tutaj:]

później nieco postaram się wkleić notkę co tam u mnie mego kolana