sobota, 24 grudnia 2011

reniferu.

mężowi do pracy upiekłam. stado reniferu.



muffiny z cynamonem i piernikowym smakiem i jeszcze z wiśniami kandyzowanymi. nie żebym była taka kreatywna, niestety, pomysł podpatrzony na Kwestii Smaku.

robótkowo, jak zwykle mam na drutach miliard rzeczy i tęsknie patrzę na nowe włóczki ale, że urodziny niedługo moje, to sobie prezent zrobię i przepuszczę majątek na merynosa i kid silk haze mohair. 
udziergałam rękawiczki, hurtowo na prezenty:D na drutach zaś mam estończyka z przygodami (z fioletowego lace scrumptios),z przygodami gdyż spadł mi już z drutów dwa razy; mój sweter - miała być dahlia, będzie coś własnego projektu i raglanem od góry, bezszwowo; moja czarna gail z angory ram, chyba od roku, i skarpetki dla Pawła.

w szyciu mam z kolei ciuchy steam punkowe. mam nadzieję, że jak raz a dobrze do nich zasiądę to i przez święta uda mi się je skończyć.

życiowo z kolei znowu uświadomiłam sobie, że nie nic zupełnie nie jest nam dane raz na zawsze. zły listopad się skończył, grudzień jest nieco lepszy. mam nadzieję, że styczeń będzie już zupełnie w porządku. 
staram się pamiętać o mojej karmie i myśleć w taki sposób, by jej nie psuć. zła karma zawsze wraca. dobra zresztą też.

niedziela, 18 grudnia 2011

candy u Pimposhki:] wypasione:D

w telegraficznym skrócie:

wpis dłuższy później nieco będzie bom zarobiona okrutnie i w dodatku steampunkowo:D

wtorek, 6 grudnia 2011

gdańsk-sopot 3-5.12

dostałam zamówienie na gadżety reklamowe dla Teatru Off de BICZ. w ostatni weekend byłam w 3city by je dowieźć na miejsce. przy okazji załapałam się na mini kiermasz rękodzieł wszelakich. a przede wszystkim odwiedziłam Marzenkę, zwiedziłam jej mikro-cele i przegadałam mnóstwo czasu.byłyśmy w kinie - same na sali i tylko z jednym biednym panem z obsługi, który musiał z nami zostać w pracy do końca:d. (pozdrawiam pana z Heliosa w Gdańsku). polansowałam się na monciaku, wymarzłam na molo i opiłam super kawy. polansowałam się również w galerii bandyckiej i pojeździłam kolejką. poznałam sporo fajoskich ludzi

to był bardzo udany,acz bardzo intensywny weekend. jeszcze go odsypiam:D

garść zdjęć:

mewy na molo. strasznie wiało:]

informacja  w gablocie przed teatrem o kiermaszu:] i wieelkie zdjęcie mojego królika:D

a tu podziwiam grzybka inhalacyjnego w parku w sopocie