czwartek, 11 marca 2010

przeszywka. ostatnie starcie. (part I)

wszywam rękaw. i jestem w szoku. stworzyłam potwora:] w zamyśle miała być lekka, miękka i dobrze wyglądająca. taka typowo łucznicza, co tak na prawdę nie musi chronić i amortyzować, a prezentować się właśnie. ale wyszedł mi potwór. po zapięciu - sama stoi. i waży dobrych kilka kilo. w całości szyta ręcznie. zdjęcia w najbliższej przyszłości.

łapy bolą strasznie.

--------------------------------------
23 z groszami. na dziś mam dość. wszyłam oba rękawy, ale muszę jeden poprawić. wywija się brzydko na szwie i gniecie w ramię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz