poniedziałek, 20 września 2010

zaległe zdjęcia i nowe. kobiety do grzebieni:]

 zaległe zdjęcie uprzędzionej polskiej owcy. mam tego już kilka motków:]


po wczorajszych odwiedzinach znajomych i wycieczce krajoznawczej do marketu budowlanego wzbogaciłam się o super grzebień do mieszania wełny. Przemek był tak zafascynowany tym, co będę na grzebieniu robić, że zmontował mi go w godzinkę w warsztacie, podczas gdy Ania i ja szykowałyśmy kawkę i muffiny. Grzebień jest przezacny, deska sosnowa i ponad 70 gwoździ:



grzebień został od razu przetestowany. Ania wybrała sobie czesanki, wymieszałam je na grzebieniu, przęślikiwm ze starego wrzeciona (zamiast guzika) pozbierałam czesankę w taśmę.


następnie, co by Przemkowi pokazać jak to wszystko działa sprzędłam Aniną czesankę. Przemysław w międzyczasie, gdy ja bawiłam się grzebieniem, rozłożył mój kołowrotek na części pierwsze, prześledził mechanizm jego działania i twierdzi, że ma juz pomysł jak go usprawnić.


przede mną jeszcze drugie tyle Aninej czesanki. planuję skręcić ją w 2ply, i z tak przygotowanej wełny zrobić, o zgrozo, rękawiczki z jednym palcem. wena to merynosy (australijskie i nowozelandzkie, z resztek czesanek które filcowałam).
barwniki naturalne, które zebrałam w lesie ostatniego dnia urlopu już się ładnie podsuszyły. zabawę z farbowaniem zacznę gdy doprzędę więcej białej wełny.

1 komentarz:

  1. A moze zamiast sznurka w kołowrotku dać rzemien na mokro jak w starych maszynach do szycia?
    Paweł

    OdpowiedzUsuń