przeszywka małżonka jest na ukończeniu - zostało mi tylko zszycie części, moja jest jeszcze w lesie.
za to zaczęłam jakiś czas temu wyszywanie małżonkowej jałmużniczki w barwach i wzorach bardziej burgundzkich - jestem mniej więcej w połowie pracy i muszę stwierdzić, że wychodzi całkiem sympatycznie.
pochwa do małżonkowego miecza (jakby to dwuznacznie nie zabrzmiało) jest przecudna.
niniejszym reklamuję pracownię Morgana!
wróciłam do pracy:]
małżonek również, co bardzo mnie cieszy. opowieści z frontu są niesamowite:]
----------------------------------
mam bardzo mieszane uczucia dotyczące kolejnej, (to już się zaczyna robić nową, świecką tradycją), z trudem wzniecanej "zadymy" w chorągwi.