dotarły moje ręczne gręple :]. są fajowe. pobawiłam się już nimi nieco i widzę, że zajmie nam trochę czasu dojście do pełnego porozumienia. ale i tak są fajowe, a wymieszane na nich próbki czesanki wyglądają obłędnie.
tymczasem przędę znów na rozpadku - kołowrotku, który zaczyna być bardziej posłuszny. nadal niestety kręci się tylko w jedną stronę, ale mam coraz śmielsze podejrzenia, że przyczyną tego stanu rzeczy jest sznurek. Paweł podsunął mi pomysł żeby wymienić sznurek na rzemień, najlepiej montowany na mokro. korci mnei do wypróbowania tego pomysłu.
mam do sprzędzenie wielgachny wór wełny. i górę czesanki.
w pracy zrobiłam warsztaty z filczaków. wyszło świetnie. planuję teraz przędzenie, zważywszy że w tym tygodniu moja nieoceniona kierowniczka przywiezie mi od swego teścia, jak mówi, duuuży kołowrotek. :]
znowu zamarzyłam sobie krosna. najlepiej takie jakie ma Ela. ale harfa od Kkromskich też może być:]
zdjęcia tradycyjnie jutro, przy lepszym świetle zrobię.
------------------------------------
czy ktokolwiek może mi powiedzieć jak dodać strony w blogerze? znalazłam odpowiedni gadżet w edycji bloga, ale nie mam pojęcia jak taką stronę-podstronę zrobić. łopatologicznie poproszę:]
poniedziałek, 29 listopada 2010
niedziela, 21 listopada 2010
leniwie
leniwie dziś. dużo spałam, teraz dziergam. do kuchni nie zaglądałam w ogóle i jest mi z tym po prawdzie nieco źle - miałam w planie ciasto upiec.
szale dziergam twardo. mylę się często i namiętnie pruję, ale się uparłam i dłubię. z planem, że będą na gwiazdkę dla dziewczyn.
trochę przędę, sporo siedzę w necie podglądając rozmaite rzeczy. robię miliony planów na wszystko. począwszy od drutów, kołowrotków, szycia na pracy i studiach skończywszy. chcę pojechać na wiosnę do Szkocji. planuję gdzie i co zobaczyć, jak się przemieszczać bez samochodu. najlepiej koleją. może jeszcze zahaczyć o Londyn i Dublin. odwiedzić rodziców. tylko kasy brakuje na taki plan. zobaczymy.
poczyniam też odkrycia muzyczne, teraz Stinga.
w sumie pierwszy raz dziś dopiero wsłuchałam się w tekst every little thing she does is magic i jestem zachwycona.
filozofuję, jak zawsze na jesieni. tylko w tym roku pesymistycznie raczej. niestety. dorosłość ssie.
szale dziergam twardo. mylę się często i namiętnie pruję, ale się uparłam i dłubię. z planem, że będą na gwiazdkę dla dziewczyn.
trochę przędę, sporo siedzę w necie podglądając rozmaite rzeczy. robię miliony planów na wszystko. począwszy od drutów, kołowrotków, szycia na pracy i studiach skończywszy. chcę pojechać na wiosnę do Szkocji. planuję gdzie i co zobaczyć, jak się przemieszczać bez samochodu. najlepiej koleją. może jeszcze zahaczyć o Londyn i Dublin. odwiedzić rodziców. tylko kasy brakuje na taki plan. zobaczymy.
poczyniam też odkrycia muzyczne, teraz Stinga.
w sumie pierwszy raz dziś dopiero wsłuchałam się w tekst every little thing she does is magic i jestem zachwycona.
filozofuję, jak zawsze na jesieni. tylko w tym roku pesymistycznie raczej. niestety. dorosłość ssie.
niedziela, 14 listopada 2010
dłubię
odkryłam jak wrabiać kolory na drutach żeby całość roboty się nie rozjeżdżała :] jupi! dłubię zaciekle. powoli co prawda i niestety niekiedy z błędami ale systematycznie. nawet przędzenie nieco na tym moim nowym szaleństwie cierpi.
szukam też super cienkiej aby nie włochatej wełny/włóczki. (zastanawiam się, czy zephir/dlg będzie dobre na szal).
podpatrzyłam u Rity cud-miód wełnę z jedwabiem. pychota.
---------------------------------------
na Prządkach małe zamieszanie w związku z dziwnym majlem.
i pierwszy raz zmoderowałam komentarz. na blogu rzeczonym byłam, post przeznaczony dla prządek przeczytałam i uważam, że nic nie wnosi. dziwaczna groźba ujawniania jakichś strasznych tajemnic. nie przekonuje mnie to.
szukam też super cienkiej aby nie włochatej wełny/włóczki. (zastanawiam się, czy zephir/dlg będzie dobre na szal).
podpatrzyłam u Rity cud-miód wełnę z jedwabiem. pychota.
---------------------------------------
na Prządkach małe zamieszanie w związku z dziwnym majlem.
i pierwszy raz zmoderowałam komentarz. na blogu rzeczonym byłam, post przeznaczony dla prządek przeczytałam i uważam, że nic nie wnosi. dziwaczna groźba ujawniania jakichś strasznych tajemnic. nie przekonuje mnie to.
środa, 10 listopada 2010
SZALeństwo
rozkręciłam manufakturę szali. mam teraz na drutach 3 równoległe roboty:], jako że nie mogłam się powstrzymać przed wypróbowaniem kolejnych wzorów. najtrudniej dzierga mi się, w sumie najprostszy wzór z kid moheru, zdecydowanie łatwiej z kaszmiru himalaya (nie mogę znaleźć dostępnej w pasmanteriach internetowych, stąd brak sznurka). dwa szale i trzecie coś, o czy teraz nie mogę napisać, bo by niespodzianki nie było.:]
manufaktura prezentowa zaczyna się rozkręcać:]
manufaktura prezentowa zaczyna się rozkręcać:]
sobota, 6 listopada 2010
szal estoński. problemy 2./ zaległe zdjęcia
piątek, 5 listopada 2010
warszawa.prezenty 2
wróciłam. warunki na drodze były tragiczne, ale udało nam się dojechać cało.
wyniki z ihit - ŚWIETNE! nie mam defektu genetycznego:]
zrobiłam sobie na miejscu prezent z czesanki, jak zawsze mnie nieco poniosło i mam teraz spory zapas:]
-------------------------------------
natomiast w pracy znowu niezbyt sympatycznie.
szukam nowej.
wyniki z ihit - ŚWIETNE! nie mam defektu genetycznego:]
zrobiłam sobie na miejscu prezent z czesanki, jak zawsze mnie nieco poniosło i mam teraz spory zapas:]
-------------------------------------
natomiast w pracy znowu niezbyt sympatycznie.
szukam nowej.
środa, 3 listopada 2010
warszawa. prezent
w związku z jutrzejszą moją wyprawą do ihit po wyniki badań - by poprawić sobie nastrój kupiłam książkę.
moje SZALeństwo narasta.
w planie zakupowym, ale to już po powrocie, mam gręple ręczne i tonę czesanki z jednego z moich ulubionych czesankowych sklepów
Subskrybuj:
Posty (Atom)