poniedziałek, 25 czerwca 2012

dzieje się

żeby nie było, po kontrowersjach związanych z niebiesko-czerwonym kapturem nie zaprzestałam produkcji ubranek.
mam zamówiony dublet - pierwszy od dwóch lat! (troszkę mam stracha) i szyję sobie nowy projekt.
o taki:


sobota, 23 czerwca 2012

joga joga

po długiej przerwie wróciłam do praktyki. z energią i zaangażowaniem (jak nie ja:]) staram się praktykować codziennie, zarówno samodzielnie w domu, jak i na lekcjach u znakomitej nauczycielki (dzięki Moniko!), oraz w pracy. robimy bowiem cykl zajęć z jogi w ramach imprez dotyczących euro. a co!

wyginam sie w tył co by dojrzeć twarz mojej szefowej;]

wtorek, 5 czerwca 2012

wszelka zbieżność jest przypadkowa

czyszczę ostatnio szafę z tkaninami, a żeby nie wystawiać na popularnym portalu aukcyjnym kawałków tkanin przerabiam je na drobne elementy ubioru - czyli najczęściej kaptury (o których już tu pisałam i pokazywałam), ale również nogawiczki, skarpetki, trochę bielizny (gacie w dwóch rodzajach i koszule). nie mam tylko serca do giezeł:]
jako, że przerabiam resztki po poprzednich projektach, kawałki wełen, które mam do dyspozycji są raczej niewielkie. Kaptury szyję zawsze z podszewką i chcę żeby były rekonstrukcjami - zatem zestawy kolorystyczne muszą być jak najbardziej kontrastowe.
tak tez powstał kapturek beżowo-niebieski i niebiesko-czerwony (a w produkcji mam jeszcze szaro-czerwony, niebiesko-brązowy, kremowo-czerwony i kremowo-niebieski).
z tego co wiem, wzory z epoki, jak i zestawienia kolorystyczne (szeroko przecież opisywane w literaturze fachowej) nie są objęte ochroną prawa autorskiego.
jak myślicie, moi nieliczni czytacze?

niedziela, 3 czerwca 2012

by ciepło było

pogoda nie rozpieszcza, a moje zasoby wełen są nieprzebrane. :]
stąd też kolejnym cieplejszy kaptur. niebieska wełna (średniej grubości, ale bardzo zbita więc i ciepła) podszyta czerwonym lnem. wszystko szyte absolutnie ręcznie, w zaledwie dwa wieczory przy Castlu (polecam serial, jest świetny)

kaptur szuka nowego domu^^


piątek, 1 czerwca 2012

festiwal kapturów

mimo, że w tym roku znowu nie wybieramy się na Grunwald i chyba na żadną inną medievalną imprezę szyję z doskoku:] nie ma to jak gorączka w oczach i szycie po nocach.^^

obszywam resztki z moich przepastnych zapasów wełen (o  dziwo lnów znowu mam bardzo mało, a zazwyczaj bywało odwrotnie) i przekształcam je w kaptury. jeden już skończony i znalazł nowego właściciela dość szybko. kolejne dwa w trakcie szycia i jeszcze dwa wykrojone czekają na swoją kolej. a co tam, zakapturzę się w tym roku:]

beżowa wełna z wyraźnym splotem i niebieska lniana podszewka. szyty ręcznie oczywiście.