niedziela, 15 stycznia 2012

konikowo

byłam dziś w stajni, bardzo kameralnej, w Gutkowie. Osada Ataman się nazywa, żeby pojeździć na koniku. Pojeździć to może za dużo powiedziane, jako że pokicałam sobie na lonży nieco w stępie i ciut w kłusie, ale bez anglezowania. konik mój jest boski, i duży;] a świat z wysoka prezentuje się genialnie. kłusowanie dostarczyło mi wielu emocji, w ty dominującej "o mój boże, zaraz zlecę i wszystko mi lata". moja instruktorka jest świetna:] serio serio.
co prawda jestem sierota, czego się nigdy ie wypierałam, gdyż mam za ciężki tyłek by wdrapać się na konika z ziemi i wsiadałam z pieńka. oraz przy wsiadaniu strzeliło mi więzadło w kolanie i teraz boli dość znacząco przy poruszaniu się, ale zaklinam rzeczywistość i udaję że nic się z kolanem nie dzieje:]
za tydzień powtórka:]


mój dzielny konik Rubin (zdjęcie kiepskie bo z komórki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz