koniec roku dał mi w kość dość mocno, dwie prace przez dwa miesiące były mocno obciążające. L4 nad którym się zastanawiałam w końcu nie wzięłam, dzielnie turlałam się do obu prac, dzielnie wyrabiałam normy sprzedażowe i nic z tego tak na prawdę nie wynikło. ale mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, nie zna życia, kto nie robił w handlu. (połowę tego co zarobiłam w drugiej pracy wydałam już nędznie na Ozziego, a miało być na Camino).
na drutach dzieje się znowu dużo - w tym roku udało mi się skończyć prezent Marzenki o czasie!, a poza tym mam kilka niedokończonych projektów. Grey pana męża ma szansę się zakończyć, szaliczek w rainbowa zrobiony (w międzyczasie powstały jeszcze trzy, już mają nowych właścicieli), moja color affection w połowie (plus już mam włóczkę na następną), szary estończyk niedługo będzie obchodził rocznicę dziergania (ale może go skończę) i mam jeszcze prawie prawie skończony szmaragd z ręcznie farbowanej/przędzionej mięsistej włóczki z moherem.
w kłębkach czeka holst na szal dla mamy, moja arucania od pana męża na chustę, malabrigo sock jeszcze nie wiem na co, no i kupiony okazyjnie tweed rowana (też nie wiem na co).
zdjęcia będą myślę jutro :)
wyzwanie czytelnicze zakończyłam na 30 pozycjach, w tym roku na liczniku mam już 2. zobaczymy czy uda mi się poprawić rekord (do śledzenia w kartach powyżej).
tymczasem mamy nowych domowników. do naszego Siwego (pan świnka) dołączyli chłopcy-laboranci-tymczasy. jeden zostaje na stałe, drugi idzie niedługo do adopcji. (bo się zaczęłam w stowarzyszeniu świnkowym udzielać).
druciarskie zdjęcia też będą, żeby nie było :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz