niedziela, 9 marca 2014

wydziergane i ogródek

skończyłam Graya! w końcu i nareszcie. tylko zblokować go trzeba porządnie i już :)





spory wyszedł, oczywiście rozpędziłam się zbytnio nabierając oczka. ostatecznie mamy 70 x 250 cm. 

drops kid-silk, 4 kłębki, KP 4.0.

machnęłam też komin, z pięknej, ręcznie sprzędzionej i ufarbowanej wełny (wełna owcza, jagnięca i moher). przećwiczyłam sobie przy okazji jodełkę na drutach i dochodzę do wniosku, że to jeden z moich ulubionych ściegów. 



w rzeczywistości kolor jest zdecydowanie ładniejszy. bardziej w szmaragdy. 

20 x 240 cm, KP 4.5


oba na etsach.

z innych historii łażę na siłownię i nawet mi się podoba. A że przy treningach potrzeba białka, a białko jest między innymi w kiełkach, hoduję kiełki w słoiku. jedną partie jużem zdążyła spożyć, druga się robi.



nie wyglądają może zbyt zachęcająco, ale za dwa-trzy dni ziarenka zamienią się w kiełki i szczelnie wypełnią słoik. rzodkiewka to jest :) zaczęłam uprawy parapetowe, bardzo prymitywne:


oraz troszkę oszukane - bo sałaty kupne w doniczce, jeno przesadzone do skrzynki dla dalszego wzrostu. za chwile również zacznę kiełkowania w szklarenkach, w tym sezonie będzie znacznie więcej :)


ze złych wieści, popsuły mi się płucka. długa historia, wygląda na to, że będziemy musieli definitywnie pożegnać się z chlewikiem.

2 komentarze:

  1. Jodełka wygląda pięknie. Dałoby się z niej machnąć skarpety? Gdzieś powinnaś mieć motek skarpetkowy góralskiej weny, którą zostawiłam kiedyś u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! no jasne że mam :)
    to będzie wyzwanie, jodełką skarpety! (wyzwanie zostało podjęte, rozm 42?)

    OdpowiedzUsuń