a raczej moja i małżonka bytność na turnieju, z powodu radosnego zakrzepu, który objawił się wczoraj był w moim podudziu lewym. a już szpilki nowe do namiotu kupiłam i dublet nowy panu mężowi poczyniłam byłam również. (i ładny jest). a tu zonk i heparyna.
poczytam coś i pewnie poszyję, wyśpię się i wynudzę. super sprawa.
jeszcze jeden zonk taki, że nie odbiorę paczki z nomen omen Krosna (nad Odrą).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz