piątek, 8 lipca 2011

pozytywności

kurcze, same pozytywności mnie ostatnio spotykają, tak że wróciła mi wiara w ludzi. czasem potrzebny jest taki pozytywny zastrzyk, mimo że wszystko niby jest ok.
miałam spory problem z transportem mojej magicznej przesyłki z Kostrzyna nad Odrą do domu, w pewnej chwili wydało mi się to prawie niemożliwe. poprosiłam kilka osób o przysługę, niektórych nawet nie poznałam jeszcze nawet osobiście i odzew szczerze mówiąc przerósł moje oczekiwania. Jesteście fantastyczni! na prawdę!
a Ryba to już w ogóle mój idol jest. i czapka batmana na niego czeka:]
nie jedziemy na Grunwald w tym roku, po części dlatego że nie dopilnowaliśmy urlopów, po części natomiast dlatego, że chyba muszę od tego wszystkiego odpocząć. jednak troska i reakcje przyjaciół na tę wieść zaskakują mnie bardzo pozytywnie.tak jak napisałam przed chwilą, czasem potrzebny jest taki pozytywny zastrzyk i poczucie, że jednak jest się komuś potrzebnym:]
myślałam, że w tym roku nie będę szyła niczego na ostatnią chwilę, jak to zazwyczaj ma miejsce. w końcu zostajemy w domu, więc nie potrzebujemy nowych ciuchów. jednak dostałam zlecenie na wczoraj i dziergam suknię przeuroczej Paulinie. i kurcze, to jest to, czego mi brakowało. początek lipca i obszywanie dziurek nocą :D
zdjęcia nowych mediewalsów pojawią się jak tylko je skończę.
suknia Pauliny i kapturek do zestawu, jałmużniczka Basi i purpoint (szyty dla pana męża, który jednak trafi do Roberta).

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że zła passa się przerwała. Niedługo będziemy u was, to sobie wreszcie od serca pogadamy :)

    OdpowiedzUsuń