poniedziałek, 14 lutego 2011

święto murarza

czekam na wyschnięcie przęślików i wtedy sobie wrzeciono zmontuję:] w międzyczasie robię inne rzeczy. zgłębiłam tajemnicę dziergania skarpet na drutach! myślałam, że opanowanie czterech/pięciu drutów i jednoczesne formowanie pięty to aż nadto. okazało się jednak, że potrafię:]

do pięty było łatwo:] ale później też dałam radę

wyrobiona pięta w zbliżeniu

i cała skarpeta :] ta dam!

żeby nie było, zaczęłam dzierganie na prostych drutach, potem dopiero przeszłam na pończosznicze. wszystko dziergałam "na oko", bez próbki obliczeniowej. ściągacz jest za luźny, pięta, o dziwo, w sam raz. posiłkowałam się opisami z netu i you tubem. wydziergawszy jedną skarpetę odkryłam, że zabraknie mi kłębka na drugą. ale że spodobała mi się technologia skarpet zamierzam zainwestować w kolejny motek, jakże luksusowego akrylu ;]

a że mamy święto murarza upiekłam ciacho.

na zdjęciach już napoczęte.



biszkopt nasączany sokiem pomarańczowym z dodatkiem wódki i krem ze śmietany z mascarpone i serkiem philadelphia. wyszło wysokie i nieskromnie mówiąc fantastyczne. aha, dodałam jeszcze sporo ekstraktu waniliowego, który przywiozłam sobie z zeszłorocznych odwiedzin u rodziców na Zielonej Wyspie.

w ramach eksperymentu medieval w kuchni upiekłam żytni chleb. też wyszedł fantastycznie, ale o nim następnym razem.

2 komentarze:

  1. Ciacho aż ślinka cieknie. Skarpetusia bardzo ładnie Ci wyszła. Pohasałam troszkę u Ciebie i podziwiam wachlarz umiejętności. Dzięki Tobie znalazłam stronkę z kursami Tkaniny artystycznej. Żałuję tylko że koszt taki duży i termin ze względu na pracę zawodową nieodpowiedni- no ale może taki kurs jeszcze powtórzą. Fajnie byłoby grupę zebrać i napisać z prośbą o konkretny termin- najlepiej wakacyjny :)))Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram popieram zdecydowanie grupowy wypad na kurs:]

    OdpowiedzUsuń